Dawno mnie nic tak nie ruszyło jak ta litania… Do Matki Bożej, która chodzi naszymi drogami, której z pękniętej reklamówki rozsypują się jabłka.
Kiedy słucham tej modlitwy, mam przed oczyma moją mamę. Z jej radościami i troskami. Z jej bólem i łzami. Z jej zmęczeniem i przepracowaniem. Praktycznie nie ma słowa w tej litanii, w której bym jej nie odnalazł.
Modlitwa to nie formułki i słowa. Modlitwa to codzienność, troski, uczucia, emocje i wspomnienia. Kiedy zanosimy je Bogu – to właśnie wtedy jest modlitwa.
Polecam Wam, kiedy już nie wiecie jak się modlić.